piątek, 28 lutego 2014

Kurtka na wiosnę

Pogoda w Polsce ostatnio rozpieszcza. Jest ostatni dzień lutego a za oknem początek wiosny. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek kupiła kurtkę wiosenną w lutym. Zdjęcia mojej kurtki dodam w poście o wiosennej stylizacji. A na razie wrzucam zdjęcie ze strony producenta firmy Janbor. Kosztowała 299zł w jednym z butików w moim mieście.  Napiszcie co o niej sądzicie.

źródło: Janbor

źródło: Janbor

Zdrowy początek dnia - przepis na proste śniadanie z kaszy jaglanej na mleku


źródło: kobieta.onet.pl

Wczoraj były pączki, dzisiaj postawiłam na kaszę jaglaną. W tym roku postanowiłam zdrowiej się odżywiać, jeść więcej owoców i warzyw. Kasza jaglana jest świetną bazą do wielu potraw. Oprócz walorów smakowych jest również niezwykle zdrowa. Te drobne, żółte ziarenka, z czarną kropką zapobiegają wielu chorobom. Jest łatwo przyswajalna i bardzo pożywna. Można ją jadać na różne sposoby, do obiadu zamiast ziemniaków, ryżu czy makaronu, albo w postaci słodkiego deseru z mlekiem. Posiada również wiele właściwości prozdrowotnych.

Według medycyny chińskiej kasza jaglana wykazuje właściwości ocieplające. Wzmacnia osłabiony i wychłodzony organizm. Jest zasadotwórcza, dlatego tak  ważne jest wprowadzenie jej do naszej codziennej zakwaszonej diety, niekorzystnej dla organizmu.

Kasza jaglana posiada mnóstwo zalet żywieniowych:
  1. Jest lekkostrawna.
  2. Zawiera rzadko występującą w produktach spożywczych krzemionkę, która zapewnia zdrowy wygląd skóry, włosów i paznokci oraz utrzymuje naczynia krwionośne w dobrym stanie, zapobiegając odkładaniu się w nich cholesterolu. Krzem pełni też funkcję w procesie mineralizacji kości, zapobiega ich odwapnianiu oraz przyspiesza regenerację po urazach. Wpływa także na przemianę materii, ułatwiając odchudzanie. Większość osób ma niestety niedobór tego pierwiastka w organizmie. Przyczyna tkwi w niewłaściwym sposobie żywienia, bogatym w mięso i jego przetwory, w których krzemu niestety nie znajdziemy.
  3. Zawiera dużo witamin z grupy B (tiamina – B1, ryboflawina – B2, pirydoksyna – B6 oraz kwas pantotenowy).
  4. Obfituje w lecytynę oraz składniki mineralne, takie jak: magnez, wapń, fosfor, potas, żelazo. 
  5. Dostarcza  wit. E oraz lecytyny, która poprawia pamięć i koncentrację oraz korzystnie wpływa na stężenie cholesterolu we krwi.
  6. Jest bogata w antyoksydanty, czyli substancje wychwytujące i neutralizujące wolne rodniki.


Kasza jaglana jest produktem polecanym szczególnie na śniadanie – jest lekkostrawna i sycąca. Można ugotować ją na wodzie z mlekiem lub w samym mleku, najlepiej z dodatkiem bakalii.


Włączając kaszę jaglaną do naszego menu staniemy się bardziej odporne na choroby, uzupełnimy niedobory witamin i składników mineralnych, zadbamy o naszą szarą i zmęczoną cerę, suche łamliwe włosy i paznokcie. Będziemy piękne i zdrowe. A przecież o to nam chodzi, prawda?

W internecie jest kilka sposobów gotowania kaszy. Mój ulubiony przepis na kaszę jaglaną jest bardzo prosty. 

Kasza jaglana na mleku:

Do rondelka wlewam 2 szklanki mleka i zaczynam gotować. W międzyczasie pół filiżanki kaszy przepłukuję wrzątkiem co pozbawia jej goryczki. Następnie wsypuję ją do gotującego, lekko osolonego mleka. Gotuję na wolnym ogniu aż kasza zgęstnieje i wchłonie mleko. Możecie dodać suszone owoce, orzechy, konfiturę, miód i co tylko chcecie. Dzisiaj dodałam suszoną żurawinę.

Dzień po Tłustym Czwartku


Wczoraj wszyscy mówili o pączkach. Jedni prześcigają się w ich zjedzonej ilości, drudzy nawet na niego nie spojrzą. USA ma Walentynki a my mamy święto pączka :)  Tłusty Czwartek jest obchodzony w moim domu w sposób szczególny i sentymentalny. Nie urządzamy przyjęcia z tej okazji ale tego dnia pączka na naszym stole nie może zabraknąć. Taki niepozorny mały pączek z nadzieniem różanym pięć lat temu uchronił mnie od cięcia cesarskiego, na cały miesiąc przed planowanym terminem porodu. Pamiętam jak w szpitalu przy Karowej czekałam na usg i właśnie wtedy moja teściowa wmusiła we mnie pączka, tłumaczyła że przecież jest Tłusty Czwartek, a ja nic nie jadłam. I chwała jej za to! Pochopna decyzja ordynatora mogła się źle skończyć dla mojego dziecka. A tak dzięki tej tłustej kulce moje dziecko miało czas aby poradzić sobie z czymś strasznym. Tak więc jeśli w Tłusty Czwartek ktoś poczęstuje was pączkiem nie odmawiajcie, nigdy nie wiecie czy ten pączek nie zmieni waszego życia. Może banalne, ale trzeba w coś wierzyć.



Mój bilans w tym roku to 2 przepyszne pączki i mnóstwo radości. Z uwagi na to, że na co dzień nie przepadam za słodkimi drożdżówkami, dzielnie poczekam na nie do przyszłego roku.

środa, 26 lutego 2014

Torebka i portfel WITTCHEN


Od pewnego czasu zaglądam do sklepów firmowych marki WITTCHEN. Ten polski producent ekskluzywnej galanterii skórzanej coraz częściej skupia swoją uwagę na młodej klienteli. Kiedyś wchodząc do ich sklepu rozejrzałam się w lewo i w prawo i wychodziłam. W roku ubiegłym coś się zmieniło. Może to ja "wydoroślałam"? A może firma dostrzegła w końcu wielki potencjał w młodych kobietach? W każdym razie WITTCHEN bardzo się zmienił. Teraz wchodząc do ich sklepu nie mogę oderwać oczu od ich torebek. Kolekcja wiosna lato 2014 jest bardzo kusząca. Torebki są kolorowe, w modnych fasonach i zgodne obowiązującymi trendami. Jeśli tak jak ja cenicie sobie doskonałą jakość, szyk i precyzję wykończeń nie wyjdziecie od nich z pustymi rękami. Pierwszym zakupem jaki u nich zrobiłam była torebka z kolekcji Young. Brakowało mi torebki do wszystkiego. Mam ją od października i towarzyszy mi prawie codziennie. Nadaje się do pracy ( mieści teczkę A4), na miasto i wyjścia z przyjaciółmi. Kosztowała 249 zł i wiem, że była warta swojej ceny.

Dokładnie tydzień temu, w sklepie WITTCHEN, kupiłam portfel. Czerwona lakierowana skóra tak mnie oczarowała, że nie mogłam go nie kupić. Teraz mam pewne obawy co do niego, otóż nie wiem czy nie jest dla mnie zbyt poważny. Nie martwię się tym jednak, ponieważ zawsze mogę go oddać mamie, która będzie z niego na pewno zadowolona. Portfel kosztował 239 zł ( pierwotna cena to 349 zł) i jest jeszcze w sklepie internetowym. Portfel ten może być fajnym pomysłem na zbliżający się dzień kobiet. 



piątek, 21 lutego 2014

Zimowa pielęgnacja cery mieszanej i tłustej




Jeśli tak jak ja masz skórę mieszaną lub tłustą to będzie to post skierowany do Ciebie. Metodą prób i błędów doszłam do "przepisu" na cerę gładką, o jednolitej konsystencji i bez zaskórników. Nie było łatwo ale, się udało. Nie była to jednak wygrana definitywna. O cerę "muszę" dbać codziennie. Ważne są produkty jakich używam do codziennej pielęgnacji oraz zdrowy styl odżywiania. 

Tajemnicą zdrowej skóry jest przede wszystkim jej pielęgnacja. Oto pięć podstawowych zasad dbania o cerę mieszaną i tłustą:
  • higiena
  • oczyszczanie
  • złuszczanie
  • nawilżanie
  • ochrona UV
Prawidłowa higiena cery mieszanej itłustej obejmuje bardzo proste reguły. Niczego nie wyciskamy, nie rozdrapujemy, nie dotykamy cery brudnymi rękami! 

Wieczorną toaletę zaczynam od zmycia makijażu. W tym celu na chwile obecną używam mleczka Mixa. Po usunięciu wszelkich mazideł z mojej skóry przychodzę do jej oczyszczania. W ciągu swojego życia przetestowałam chyba wszystkie dostępne na rynku  żele do mycia twarzy. Obecnie używam naprzemiennie Normaderm Vichy, Effaclar La Roche- Posay oraz Cleanance Avene. Moim zdaniem najlepszy jest żel oczyszczający Avene -  skutecznie oczyszcza skórę nie naruszając jej naturalnej bariery oraz fizjologicznego pH. Zmniejsza nadmierne wydzielanie sebum. Nie zawiera mydła. Jest hypoalergiczny i nie powoduje powstawania zaskórników. Alternatywą dla w/w żeli jest mydło błotno-solne z morza martwego. Używam go od tygodnia, ale mam mieszane uczucia. Niby skóra jest oczyszczona, ale nie jestem do końca przekonana czy jej nie podrażnia. Dam mu szansę i zużyję do końca w razie czego wrócę do moich myjących ideałów. Myjąc skórę twarzy używam gąbki Calypso natural demake-up, a dwa razy w tygodniu używam szczoteczki do mycia twarzy. Czasami do oczyszczenia skóry z zaskórników używam olejku pichtowego. Na wacik z płynem micelarnym dodaję 5 kropli olejku i   przecieram nim miejsca przy nosie, gdzie zaskórniki się pojawiają. Bardzo dobrze oczyszcza co można zobaczyć na waciku.


Po oczyszczeniu twarzy, delikatnie przykładam do niej ręcznik.  Bardzo ważne: ręcznik do twarzy to nie szmata do podłogi, dlatego używamy go bardzo delikatnie! Następnie spryskuję twarz wodą termalną - uwielbiam uczucie ukojenia jaki daje ta woda. Teraz mam wodę termalną z Vichy.

Kolejnym krokiem jest złuszczanie. Zwykłe peelingi są mało skuteczne, i szczerze powiedziawszy mogą tylko wyrządzić nam krzywdę. Jeśli lubicie peelingi to polecam tylko te enzymatyczne bez konieczności tarcia. Taki peeling stosujemy dwa razy w tygodniu. Moim ulubionym peelingiem enzymatycznym jest peeling z wyciągiem z owoców Lirene dermoprogram. Po peelingu lubię położyć maskę nawilżającą. Nie bójmy się takich masek, nasza skóra lubi nawilżanie. Świetnie w tym celu sprawdza się maseczka Lirene z wyciągiem z wiśni z Barbados. Moim ostatnim odkryciem jest maseczka błyskawicznie nawilżająca Galenic Aqualulpe z wyciągiem z dzikich jagód. Jest rewelacyjna, to prawdziwa kąpiel kojąca.  Maseczka o niezwykle lekkiej, owocowej formule i bez parabenów!



Takie złuszczanie to jedynie usuwanie martwych komórek, które zaczęły się już od skóry odrywać. Złuszczanie skóry tłustej to stosowanie kremów z kwasami o działaniu mikrozłuszczającym w codziennej pielęgnacji.  Moim złuszczaczem jest kwas migdałowy 10% Pharmaceris. Używam go na noc dwa razy w tygodniu w okresie jesienno- zimow -wiosennym. W pozostałe dni po wieczornej toalecie nakładam TriAcneal firmy Avene.


Rano przemywam twarz wodą micelarną Sensibo Biodermy i nakładam Effaclar Duo La Roche-Posay. Po wchłonięciu kremu do zadań specjalnych nakładam krem nawilżający Mixa przeciw błyszczeniu - nigdy nie myślałam że krem kupiony na promocji w rossmanie sprawdzi się tak dobrze. I to by było na tyle w kwestii nawilżania.

Po takiej dawce retinoli musimy zadbać o ochronę naszej skóry przed promieniowaniem UV. Ochrona UV jest u nas szczególnie ważna - wszystkie wcześniej wymienione przeze mnie preparaty do pielęgnacji uwrażliwiają skórę na słońce - mogą ją trwale przebarwić. Polecam emulsję matującą 50 Capital Soleil z Vichy. Jak do tej pory to jedyny,  który naprawdę wchłania się do matu na mojej skórze.

Tak wygląda moja pielęgnacja. W poniedziałek opiszę wam moją kurację roztworem na skórę Atrederm 0,025%. To dla tych, które nie boją się radykalnych działań.




poniedziałek, 10 lutego 2014

Trencz - Idealny płaszcz na wiosnę dla mamy i córki

Trencz jest absolutną klasyką. On nigdy nie wyjdzie z mody i nigdy nie przestanie  się podobać.  Zawsze byłam zwolenniczką minimalizmu.  Dla mnie trencz to najklasyczniejszy model ubrania wszech czasów. Warto zainwestować w klasyczny  beżowy trencz, który będzie pasował do każdej stylizacji. Po mino pogody panującej na zewnątrz już teraz myślę o zakupach wiosennych. W tym sezonie numerem jeden na mojej zakupowej liście jest właśnie on: trencz, a tak na prawdę 2 trencze. Dla mnie i dla mojej 5 letniej córeczki. Już od jakiegoś czasu przeglądam nowe wiosenne kolekcje, i muszę przyznać że tak jak w zimie szukając eleganckiego płaszcza, tak i teraz moje serce skradł trencz z Zary Woman (399 zł). Jest przepięknie uszyty, wykonany z dobrej jakości materiału (48% poliester, 44% bawełna, 8% nylon), i jest... klasyczny. Takiego szukałam. Dla córki też wybrałam trencz z Zara Girls (149 zł).

Trencz  dwurzędowy Zara woman, 399 zł



Trencz Zara Girls beżowy:




Trencz Zara Girls różowy (149 zł). Szczerze? Mam dylemat który z nich wybrać.


Moją uwagę w dziale dziecięcym zwróciła również  uwagę żółta budrysówka z nabłyszczanym wykończeniem (199 zł). Do przedszkola nadawałaby się idealnie. Muszę o niej jeszcze pomyśleć...





Słodki poniedziałek :)


Poniedziałek jest dla mnie dniem planowania. To właśnie dzisiaj ustalam zadania i obowiązki jakie czekają mnie w najbliższych dniach. Mój plan jest już na finiszu, a ja za chwilę zasiadam do mojej przepysznej Kory! Przepis dostałam od mojej mamy - królowej wypieków! Ciasto wbrew pozorom jest proste do wykonania, może tylko czasochłonne, ale przy dobrej organizacji poradzicie sobie bez problemu. Zachęcam do wypróbowania przepisu! Nie pożałujecie.

 Przepis na przepyszne ciasto Kora:

SKŁADNIKI:

NA CIASTO BAKALIOWE:   
8 białek
3 żółtka
200g cukru
3 łyżki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
200g mielonych orzechów włoskich
100g rodzynek (wcześniej zalanych na 30minut wrzątkiem i odsączonych)
100g wiórków kokosowych
Białka ubić na sztywna pianę, pod koniec ubijania wsypać cukier, ubić. Ubijając dodać żółtka. Do masy jajecznej przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia, delikatnie wymieszać. Dosypać mieszankę bakalii - ostrożnie połączyć z ciastem. Masę podzielić na dwie równe części. Każdą z nich wylać na dużą (ok. 40x28cm) prostokątna blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piec jeden placek po drugim.
PIECZENIE: 160st, około 35minut.

KREM:
syrop z jednej puszki brzoskwiń
5 łyżek cukru
2 jasne budynie (waniliowe lub śmietankowe)
1,5 szklanki wody
1 łyżka mąki pszennej
5 żółtek
350g masła (miękkiego, w temperaturze pokojowej)
Syrop z brzoskwiń zagotować z połową wody. Do pozostałej wody dodać żółtka, cukier, budynie i mąkę, dokładnie zmiksować. Mieszankę wlać, ciągle mieszając na gotujący się sok. Nie przestając mieszać gotować 2 minuty. Zdjąć z ognia, przykryć folią i zostawić do całkowitego przestudzenia (do temperatury pokojowej). Po tym czasie utrzeć masło i stopniowo dodawać do niego budyń, ucierać aż masa stanie się gładka.

DODATKOWO:
Brzoskwinie z syropu (wykorzystanego do kremu)
1 duże opakowanie ciastek typu "Delicje" o smaku pomarańczowym
2 galaretki pomarańczowe

PONCZ:
3/4 szklanki kawy (lekko ciepłej)
1/4 szklanki wódki

Galaretki rozpuścić z 850ml wody wg przepisu na opakowaniu, ostudzić i włożyć do momentu, w którym galaretka zacznie leciutko tężeć. Brzoskwinie pokroić w cienkie pół plasterki. W kubku zmieszać składniki ponczu.

PRZYGOTOWANIE CIASTA:
Odłożyć  kilka łyżek  kremu - tyle, aby cienką warstwą pokryć  górny placek.  Połowę pozostałego kremu rozsmarować na ostudzonym placku bakaliowym. Ułożyć na nim ciastka do góry biszkoptem, każde ciasto nasączyć  dwoma łyżeczkami  ponczu.  Na ciastkach  rozsmarować  drugą  część kremu.  Przykryć drugim plackiem. Cienko rozsmarować na nim odłożony uprzednio krem. Na kremie ściśle poukładać brzoskwinie (na tzw. "dachówkę") i zalać tężejącą galaretką. Gotowe!!!

Ciasto  włożyć do  lodówki. Kiedy  nasza galaretka  już porządnie  zastygnie  można wyjąć ciasto z lodówki
i przełożyć w inne ale chłodne miejsce. Jeśli robicie ciasto na jakąś specjalną okazję lepiej przygotować je dzień wcześniej.


 Smacznego poniedziałku!

sobota, 8 lutego 2014

Sobota :)


 
Moje plany na sobotni wieczór? Sex w wielkim mieście II o 20:00 i Nostalgia anioła o 23:00 w TVN. A Wy jak spędzicie wieczór? Pierwszy film jest wiadomo o czym - o nas kobiety! Uwielbiam te dziewczyny i smucę się, że ja nie mam takich prawdziwych przyjaciółek. Mam tylko jedną - uwielbiam ją! 


Nostalgia anioła to film nakręcony na podstawie książki. Opowiada o życiu i śmierci, radości i smutku, przebaczeniu i zemście. Zgwałcona i zabita dziewczynka trafia do nieba i obserwuje stamtąd życie na Ziemi, które toczy się już bez jej udziału. Zwiedza niezwykłe miejsce zwane niebem bezmiernym, w którym się znajduje, gdzie każde jej życzenie zostaje natychmiast spełnione, z wyjątkiem jednego - możliwości powrotu do ludzi, których kocha...Książkę przeczytałam w 2 dni, była niesamowita, mam nadzieję że film mnie nie zawiedzie.




piątek, 7 lutego 2014

Nowości kosmetyczne i nie tylko :)



Wiem, to już trzeci post w ciągu jednego dnia... Musiałam jeszcze coś dodać. Tym czymś są zakupy zrobione w tym tygodniu. Połowa używanych przeze mnie kosmetyków kończy się prawie zawsze równocześnie. Dlatego w tym tygodniu kupiłam sporo nowych mazideł. Moje nowości to:
  • Seboravit - szampon do włosów tłustych z naturalnym wyciągiem z czarnej rzepy (300ml za 8zł),
  • Klorane - balsam do włosów na bazie chininy z kompleksem witamin B, do włosów osłabionych        i wypadających (50 ml za 7,99),
  • Olej z korzenia łopianu z ziołami, do pielęgnacji włosów, twarzy oraz całego ciała (100 ml za 21 zł),
  • Pantene -  mus głęboko nawilżający (150 ml za ok.17 zł),
  • Mixa - mleczko do demakijażu optymalna tolerancja (200 ml za 11.99 zł),
  • Galenic aquapulpe z wyciągiem z dzikich jagód - maseczka błyskawicznie nawilżająca (15 ml za 7,99 zł),
  • Mixa przeciw błyszczeniu - lekki krem nawilżający 24h 6% (50 ml za 15,99zł),
  • Avene TriAcneal - krem pielęgnacyjny , w prezencie dostałam wodę oczyszczającą z tej samej  serii (30 ml za 29,89zł),
  • Max Factor, Whipped Creme - podkład nr 45 (18 ml za 39,99 zł), 
  • Max Factor, Colour Elixir - pomadka 715 ruby tuesday (40,99zł),
  • Pearl Drops pasta wybielająca ( nie wiem ile kosztowała:),
  • CerkoDerm - 15% krem mocznikowy z aha (75 ml za ok. 16 zł).


No i tyle tych mazideł...

Oprócz kosmetyków kupiłam  Kosze do łazienki ( stare były za beżowe :) . No spodobały mi się i nie mogłam się oprzeć, a że była promocja to kupiłam 3! Jeśli też takie chcecie to radzę się pośpieszyć. Znajdziecie je w Jysk'u w promocyjnej cenie za 12,50 zł ( były po 39,95 zł). Moje są w kolorze wrzosu, ale są też granatowe   i  beżowe. Nie  wiem, czy jutro nie kupię jeszcze granatowych, bo są naprawdę świetne. 
W Jysk'u kupiłam jeszcze kuferki z filcu - moje są szare a mojej córeczki fioletowe! Obie trzymamy w nich akcesoria do włosów - nareszcie wiem gdzie mamy spinki, gumki i inne takie. Jeśli chodzi o cenę, to też są  w promocji po 10 zł za 3 sztuki.  




W najbliższych dniach czeka mnie testowanie nowości kosmetycznych. Oczywiście napiszę o moich spostrzeżeniach.

Pozdrawiam :)

Perfum eleganckiej kobiety na 2014 rok



La vie est belle od Lancome to zdecydowanie mój zapach! Konkret irysa pallida, absolut jaśminu sambac, absolut kwiatu pomarańczy, esencja paczuli, dopełniona akordem apetycznym. Ideał! Perfumy otrzymałam na święta i już pewnie na zawsze będą mi się kojarzyć z tą porą roku. Polecam je dla kobiet, bo są bardzo wytworne i luksusowe. Nie będą pasować do nastolatki, bo najzwyczajniej w świecie ją przygniotą. 
Flakon jest piękny, co prawda wstążka jest wtórna (Si Lolita, Chloe), ale całość sprawia, że chce się na niego patrzeć, mimo że jest taki klasyczny. Trwałość edp u mnie jest niewiarygodna. Sam kartonik, w którym jest zamknięty flakon, jest bardzo figlarny - mieni się tysiącem barw, niczym schody po których J. Roberts tak dumnie kroczy w reklamie.

Życie jest piękne... to zdecydowanie moje perfumy  i  motto na 2014 rok! A Ty? Jaki jest Twój zapach na 2014 rok?